Zapraszamy na kiełbaski, gulasz po węgiersku oraz pajdę chleba ze smalcem i ogórkiem małosolnym. Foto Michał Paszkowski
Jaworska Pajda Chleba 2023. Jaworska Pajda smakuje wyjątkowo! Sport, radość i emocje! Wyjątkowe wydarzenia dla miłośników kolarstwa powraca do Jawora. Kolejna edycja Jaworskiej Pajdy Chleba już 7 maja wystartuje z jaworskiego Rynku. Jak co roku do wyboru będą dwie trasy: „Mała Pajda Chleba”, na dystansie 46,3 km,
A nie czarujmy się jak ktoś nie ma lekkiej obsesji żywienie nie zagląda tutaj. Poza tym totalną paranoją jest wybieranie najwyraźniej najmniej trakcyjnego smalcu. Wystarczy zrobić zdjęcie popularnej „pajdy chleba ze smalcem” dostępne choćby w „Chłopskim jadle” wtedy efekt zupełnie inny jest.
ZESTAW DNIA - piątek (19.07.2019) krem brokułowy z grzankami szaszłyki (pierś z kurczaka, cukinia, cebula, papryka), ziemniaki opiekane, tzatziki Zamów: 791 557 697 lub
CZWARTEK (11.08) zupa pomidorowa z makaronem rumsztyk wieprzowy zapiekany z serem i podgrzybkami, młode ziemniaczki z masłem i koperkiem, mizeria Zamów: 537418664 lub
Vay Nhanh Fast Money. Wybieracie się w tym roku na bożonarodzeniowy jarmark? Nie zdziwcie się, gdy zobaczycie ceny. W wielu polskich miastach ruszyły bożonarodzeniowe jarmarki. Jeżeli chcecie coś jednak na nich kupić liczcie się z tym, że nie będzie tanio. I tak przykładowo we Wrocławiu, za zwykłą pajdę chleba ze smalcem trzeba zapłacić aż 25 zł. Czy to aby nie przesada? Ruszyły bożonarodzeniowe jarmarki W wielu polskich miastach jarmarki bożonarodzeniowe ruszyły już 19 listopada. Jarmarki te cieszą się ogromną popularnością wśród Polaków. To świetna okazja do tego, by poczuć prawdziwą magię świąt – kupić bożonarodzeniowe ozdoby, zjeść różne smakołyki lub po prostu napić się grzanego piwa. Na jednym z takich jarmarków – a konkretnie na jarmarku we Wrocławiu, ceny są jednak jak z kosmosu. Ceny na bożonarodzeniowych jarmarkach W sieci pojawiły się wpisy od rozżalonych internautów, którzy narzekali na to, ile trzeba na nim zapłacić za jedzenie: - 25 zł za pajdę chleba ze smalcem… żart nad żart. - Oscypek z żurawinką 5 zł. Co roku kupowałam po jednym w każdym domku, w tym roku zakończę na jednej sztuce na cały jarmark. - Jak zobaczyłam szaszłyk za 38 zł to mi szczęka opadła. - Ziemniaki 15 zł. Złoty interes tam ktoś robi – komentują. Jeden z internautów był zszokowany tym, co zastał w Krakowie. Na jarmark wybrał z się z dziećmi, którym postanowił kupić rosół. Gdy przyszło do zapłaty rachunku, mężczyzna wprost zdębiał: - Ja byłem niedawno w Krakowie na rynku. Rosół dla dwójki dzieci będzie tam za 50 zł. Pozdrawiam – skomentował internauta. Nie wszystkich jednak dziwią szalejące ceny na jarmarkach. Zdaniem pewnego mężczyzny, ceny na tego typu wydarzeniach nigdy nie należały do najniższych, dlatego, że sprzedawca musi zapłacić za wynajęcie stoiska na miesiąc, ponieść koszty pracownicze i jeszcze przy tym zarobić. Nie osiągnie tego w żaden inny sposób, jak tylko przez zawyżenie cen: - Sęk w tym, że takie ceny zawsze były we Wrocławiu na Jarmarku. Osobiście jestem do tego przyzwyczajony, bo tego typu ceny to nic dziwnego na różnego typu festynach i innych imprez masowych – napisał jeden z użytkowników Twittera. A wy wybieracie się w tym roku na bożonarodzeniowy jarmark? Źródło:
Na Jarmarku św. Dominika wygłodniały turysta może zasmakować w potrawach z całej Europy. Tanio jednak nie zje. Jarmark św. Dominika zorganizowany jest nieźle, dzięki czemu kupując góralskie kapcie, stare płyty czy rewolucyjne czyściki do okularów nie musimy wdychać zapachów ulicznej gastronomii. Nie każdemu przecież odpowiada woń golonki podczas grzebania w antykach. Strefy z kulinariami zostały zlokalizowane przede wszystkim w trzech miejscach: przy ul. Pańskiej , w połowie ul. Szerokiej i na Targu Węglowym . Drogie, bo polskieTarg Węglowy to wizytówka Jarmarku: tutaj stoi główna scena, a na wietrze łopoczą ściany wielkiego namiotu gastronomicznego, sygnowanego logo popularnego browaru. W środku ustawiono sporo całkiem komfortowych krzeseł i stolików, na szczęście do niepamięci odeszły drewniane ławy z piwnych festynów. Wzdłuż sali - szpaler chłodziarek. Do wyboru - do koloru: ziemniaki, kopytka, kasza, mięsa, ryby, bigos, pierogi, sałatki. Typowy catering imprezowy. Naje się i mięsożerca, i wegetarianin. Cena niby niska, ale tylko pozornie. Za 100 g nałożonego na plastikowy talerz jedzenia płacimy 4,99 zł. Przy kasie chętnych jednak nie brakuje. Mężczyzna obok mnie za ziemniaki, pierś z kurczaka z mozarellą i zestaw surówek zapłaci niemal 30 zł. Do tego obowiązkowe piwo "z kija" w plastikowym kubku za 8 zł. Prawie 40 zł za obiad w warunkach festynowych to sporo. Zasada: "płacimy za gramaturę, a nie za sztukę" obowiązuje również na niemal wszystkich kramach z tzw. "chłopskim jadłem" przy Pańskiej. Na wielkich patelniach i grillach dymią szaszłyki z kurczaka z cebulą i boczkiem, golonki w kiszonej kapuście i kawały karkówki. Cena: 9,99 zł za 100 dziewczynę za ladą, ile zapłacę za szaszłyka. - Trzeba liczyć pomiędzy 30 a 40 zł - odpowiada. - A można połowę? Bo to kawał mięsa przecież - dopytuję. - No można, ale zazwyczaj sprzedajemy całe - odpowiada trochę zmieszana. A do mięsa przecież trzeba kupić jeszcze dodatki. Opiekane ziemniaczki, które podejrzanie przypominają mrożone z supermarketu, kosztują 10 zł za 250-gramową porcję. Tyle samo zapłacimy za dodatkowe pieczarki lub warzywa. Napój lub piwo - kolejne kilka złotych. Podliczmy: 60 zł za obiad na jednorazowym talerzyku jedzony w pośpiechu w tłumie ludzi. Wniosek: taniej (i lepiej) zjemy w jednej z kilkudziesięciu restauracji w też zapchać się pajdą ze smalcem. Jak zapewniają handlarze, pszenno-żytni chleb pieczony jest na zakwasie. Za wersję podstawową z dużym plastrem ogórka kiszonego liczą sobie od 5 do 7 zł. Popularność tej przekąski jest ogromna. - Wersja "full wypas" z boczkiem, kiełbasą i cebulką nie sprzedaje się tak dobrze - zdradza jedna z pracownic. Może dlatego, że musimy za nią zapłacić aż 19 zł. Smakołyki zza granicyW tym roku furorę znów robią węgierskie kurtosze, czyli drożdżowe sękacze z posypką. Dostaniemy je na Szerokiej (te przy Zielonym Moście są zdecydowanie gorsze). Za ciastko w kilku wersjach smakowych - kokosowej, kakaowej, waniliowej lub orzechowej - zapłacimy 10 zł. Warto spróbować. Podobnie jak - również węgierskich - langoszy. To drożdżowe placki smażone w głębokim tłuszczu, podawane na ciepło z dodatkiem śmietany, sera lub parówki. Cena: 10-12 zł. Uwaga, to bardzo kaloryczna przyjemność. Ale jak powiedziała do znajomej pewna pani przede mną w kolejce: - Nie szkodzi, przecież jestem na wakacjach, mogę sobie pozwolić na coś to zagłębie smakołyków zza granicy. Albo raczej takich, które są na nie stylizowane. Na straganie Spageciarni zjemy makaron z odrobiną dodatków, podany w pudełku w trzech kompozycjach: bolognese, meksykańskiej i a'la carbonara. Duża porcja kosztuje 10 zł. Parę kroków dalej smażone są francuskie naleśniki. Francuskie z nazwy, ponieważ farsz szynkowo-serowy przygotowany jest z tanich produktów z supermarketu, a sos to przemysłowa mikstura z plastikowego dozownika. Jeśli komuś to nie przeszkadza, to się naje: porcja jest spora, świeżo smażony naleśnik kosztuje 7 zł. Można też zamówić wersję na słodko z nutellą lub dżemami. Po sąsiedzku sprzedawane są również obowiązkowe gofry (3-12 zł) i kręcone lody (4-8,50 zł). Słodko, nawet bardzo, jest również na straganie z tureckimi smakołykami. Do wyboru mamy kilkanaście rodzajów baklaw (7 zł) i sarmy (3 zł) z orzechami, pistacjami lub migdałami. Spróbujmy, ale nie szalejmy przy kupowaniu - jedno ciastko na głowę spokojnie nam burgery dostaniemy z foodtrucka SurfBurger na Targu Węglowym i z przyczepy Jack Burger w parku na skrzyżowaniu ulica Szeroka i Grobli II. Oba reklamują się kotletem przyrządzonym ze 100-procentowej wołowiny. Choć buła w tym drugim miejscu jest tańsza o 3 zł, warto wybrać się tam, gdzie ładniej pachnie, czyli do SurfBurgera. Najtańszego, sycącego burgera zjemy za 15 i ciekawostkiNa trawniku zieleńca od strony Świętojańskiej swój kram rozstawiła firma oferująca bubble tea. To nowość na Jarmarku, która powinna spodobać się dzieciakom (rodzicom pewnie mniej, bo to czysta chemia). W plastikowym kubku z grubą rurką dostajemy chłodny napój herbaciany z wkładką smakową w postaci galaretowatych kulek. Wybierać można w kilku rodzajach owocowych smaków. Mała porcja kosztuje 12,90 zł, duża - 14,90 zł. Jeśli mamy ochotę na piwo, to lepiej wybierzmy to z lokalnego browaru Koreb. Dostaniemy je w kilku miejscach, na Pańskiej. W ofercie: miodowe, żywe i jasne (każde po 7 zł). To ciekawsza (i tańsza) alternatywa dla przemysłowego piwa od sponsora i zaskakująco tanie okazały się owoce w czekoladzie, które znajdziemy w budce przy chodniku, prowadzącym do przejścia podziemnego przy Bramie Wyżynnej. W cenie 5-9 zł zjemy tutaj polaną chłodną czekoladą gruszkę, kiwi, ananasa, truskawkę, mandarynkę, banana, a nawet papryczkę chili. - Ostra? - pytam. - Nie wiem, bałem się spróbować. Ale wczoraj dwóch Szwedów próbowało. Dzisiaj przyprowadzili swoje żony, bo nie mogły uwierzyć, że coś takiego sprzedajemy - śmieje się jeśli mamy ochotę na mniej fikuśne ciekawostki, przegryźmy ruchankę, czyli słodkiego, kaszubskiego racucha. Dostaniemy go na Pańskiej tylko za 3 zł. Albo 1 euro. Dlaczego? - Stać ich - ucina moje pytania ktoś z kolejki.
Smalec ze skwarkami i boczkiemTradycyjny smalec uzyskujemy przez wytapianie wieprzowej słoniny. Mój dziadek Antoni zawsze miał ów smalec w spiżarni. Używał go w kuchni niemal do wszystkiego. Gotował, smażył i piekł na smalcu. Często też przyrządzał wersję wzbogaconą - wytapiał wtedy słoninę z dodatkiem boczku, dodawał cebulę, jabłka i czosnek, a na koniec doprawiał solą, kminkiem i majerankiem. I tak powstawał doskonały smalec do pieczywa - do dziś pamiętam jego niepowtarzalny smak i zapach. Od czasu do czasu, szczególnie zimą ja też przygotowuję taki smalczyk. Najlepiej smakuje z pajdą świeżego chleba. Ale uczciwie zaznaczę, że jest to smarowidło o dużej zawartości tłuszczu. I ze względu na wysoką zawartość nasyconych kwasów tłuszczowych i cholesterolu powinno być spożywane z ograniczeniem. Co oczywiście łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Przepis dla 4 osóbSkładnikisłonina bez skóry około gboczek surowy około g duże kwaśne jabłko 1 sztuka cebula 2 sztuki czosnek 2 - 3 ząbki sól himalajska 1 łyżka majeranek 1 łyżka pieprz czarny mielony 1/2 łyżeczki kminek mielony 1 łyżeczka liść laurowy 3 sztuki InstrukcjeZ boczku odkrój skórę. Słoninę i boczek pokrój w drobną kostkę. Tak około cm na cm. Przenieś do rondla lub dużej patelni i smaż na średnim ogniu. Gdy tłuszcz zacznie się wytapiać przykryj pokrywką robiąc niewielką szparę. Słonina podczas wytapiania traci wodę i strzela. Smaż teraz na wolnym ogniu i mieszaj od czasu do czasu aby skwarki równo się wytapiały. Posiekaj cebule i ząbki czosnku, jabłko obierz ze skóry i pokrój w kostkę. Gdy skwarki słoniny i boczku osiągną rumiany kolor wrzuć cebulę, jabłko, czosnek i wszystkie przyprawy. Zamieszaj i smaż dalej na małym ogniu. Gdy cebula i jabłko zarumienią się na złoty kolor wyłącz palnik. Poczekaj, aż wytopiony tłuszcz wystygnie. Łyżką cedzakową wyłów skwarki i przenieś do słoików, uzupełnij wytopionym tłuszczem. Zakręć. Po wystudzeniu przechowuj smalec w lodówce. Czas przechowywania w lodówce to około 2 - 3 tygodnie. Całkowity czas przygotowania: Popularne tagi
Polacy w 2015 podżyrowali kredycik z Bociana dla PiS, a teraz będą go spłacać zdziwieni, że jak to?!A przed nami jeszcze miesiące zasuwającej w górę inflacji i kredytów oraz zapewne kolejnej fali covid omikron(co przekłada się też i na gospodarkę).Tu może nie najlepszy tego przykład, bo jarmark ma zarobić na siebie w kilkanaście dni max, więc ceny z tyłka zawsze wyjęte. Bo pokryć trzeba miejscówkę, pewnie jakiś nocleg dla pracownika, towar który nie zejdzie, ogrzewanie, transport itepe. Ale jednak 30-40 zeta za chleb ze smalcem robi wrażenie.
Święto wszystkich gmin powiatu żywieckiego zawitało w tym roku do Łodygowic. Tradycyjnie nie zabrakło dobrej zabawy, lokalnych smakołyków i… burzy z gradem Tym razem świętowano w Łodygowicach. Jak przyznaje starosta żywiecki Andrzej Kalata - kilka lat temu pojawił się pomysł, by wyjść z obchodami poza sam Żywiec. - Zdecydowaliśmy się na łączenie powiatowego świętowania z dniami poszczególnych gmin - poprzednio byliśmy w Milówce - wspomina starosta. Tradycją powiatowych spotkań jest przyznawanie osobom i instytucjom zaszczytnego tytułu „Zasłużony dla powiatu” - w tym roku wyróżnienie to przyznano - Janowi Gasiorkowi oraz Zespołowi Regionalnemu Magurzanie z Łodygowic. - Co roku staramy się docenić osoby oraz instytucje, które ze swoją działalnością wyszły poza powiat, a dzięki nim właśnie Żywiecczyzna staje się jeszcze bardziej rozpoznawalna i doceniana. Cóż… Magurzanie to już nasza „marka”, a Jana Gąsiorka - nikomu nie trzeba przedstawiać - podsumowuje starosta Dziękuję za pamięć i uznanie, ponieważ kiedy pracuje się ponad sześćdziesiąt lat z folklorem, to ma się pewien niedosyt, kiedy nikt nie zauważa tego wysiłku… Na Żywiecczyźnie są jednak ludzie, którzy nie tylko dostrzegają, ale i doceniają taką pracę - mówił w swoim wystąpieniu wyróżniony Jan Gąsiorek. Pierwszy dzień zabawy w Łodygowicach był również okazją do przyznania wyróżnień „Zasłużony dla województwa śląskiego”. W tym roku tytuł otrzymały Barbara Rosiek, Maria Talik, Jadwiga Jurasz, Grażyna Patera oraz Szymon Wróbel. - Zawsze realizując moje projekty staram się mówić skąd jestem - przyznaje Szymon Wróbel. - Takie nagrody, to w zasadzie nagrody dla moich bohaterów, ponieważ bez nich nie zrealizowałbym wielu moich pomysłów i marzeń - Dni Powiatu jest także kulinarna prezentacja Kół Gospodyń Wiejskich reprezentujących poszczególne gminy czyli Próbowacka Jodła Beskidzkiego. - Jak przyznają gospodynie - to nie rywalizacja, ale integracja, i wzajemna nauka. W naszym wydaniu dziś - kaczka z jabłkami oraz nowość białą kiełbasa gotowana w kapuście, ale na żurku…to tradycja od naszej koleżanki z Lasu - przyznaje z dumą Danuta Micor z KGW Las reprezentujące gminę Ślemień. Największym wzięciem cieszą się nalewki. KGW Brzuśnik częstowało zupą chrzanową, golonką na piwie, żeberka oraz oczywiście ciasto drożdżowe…- Dorota Tomiczek. - U nas - zupa czosnkowa - zachwala Elżbieta Janoszek z KGW Koszarawa. - Chodzi o to, by wszystko było swojskie i na naturalnych składnikach - sery, masło… wszystko nasze - dodaje gospodyni. - Oczywiście pozostajemy wierne tradycji i starym przepisom, ale dorzucamy do nich odrobinę nowoczesności - podsumowuje z Dziś proponujemy zupę borowikową, prażuchy, kołacze… wylicza… Nie rywalizujemy, a szukamy inspiracji - oczywiście impreza wymaga sporo przygotowań, ale sprawnie podzieliłyśmy obowiązki i wszystko gotowe i pyszne - Ewa Kąkol Duży Cisiec dumnie promujące gminę Węgierska Mamy ciasta, makowce, serniki, drożdżowe z jagodami, ale jest też pajda chleba ze smalcem z dzika… - a na gorąco - mamy też po „złatniańsku” kapuśniak z kiszoną i słodką kapustą - wylicza Teresa Kubiesa, przewodnicząca KGW w Złatnej. - Dni powiatu to dla nas przede wszystkim integracja, a nie rywalizacja - panie próbują naszych dań, my też smakujemy i dzięki temu poznajemy wzajemnie nasze tradycje - dodaje. W konkursie kulinarnym najlepsze okazało się KGW Łysina za zupę z kurdybanku oraz ciasto na bazie drugi dzień świętowania w Łodygowicach, czyli Gminna Feta. Gwiazdą wieczoru będzie Michał Wiśniewski. Dni powiatu żywieckiego - tym razem w Łodygowicach To view this video please enable JavaScript, and consider upgrading to a web browser that supports HTML5 video
pajda chleba ze smalcem